czwartek, 13 grudnia 2012

Jak dbam o paznokcie? - podstawowa pielęgnacja i kwiatuszkowy mani

Nie było mnie tak dawno, jest mi bardzo głupio. Nie mam jakiegoś specjalnego wytłumaczenia, po prostu o moim blogu dowiedziała się nieodpowiednia osoba, ach, szkoda gadać. W zamian za tak długą nieobecność przygotowałam notkę, o jaką prosiliście nie raz. A mianowicie - jak dbam o paznokcie? 

Ostatnio strasznie je zaniedbałam, połamały się, porozdwajały i na dodatek nie wiem już jaki kształt im nadać. W chwili obecnej są bez kształtu, mimo wszystko daję im szansę i nie ścinam ich na KRÓTKO! Przed świętami wybieram się do kosmetyczki, bo nie daję już sobie rady z nimi :).

Pokazuje Wam takie podstawowe kroki, czyli co robię zanim pomaluję paznokcie. Wiadomo, ze jest czasem dzień gdy mam więcej czasu, a wtedy robię coś zupełnie innego. Dodaję także bonusik, czyli pokazuję jak najprościej w świecie zrobić kwieciste paznokietki.

1. Zmywam lakier z paznokci, chyba, ze wcześniej go nie było, w takim wypadku tylko odtłuszczam je :).


2. Następnie robię porządek ze skórkami. Na zdjęciu widać jak je wycinam, jednak jest to upozowane :), tak naprawdę odsuwam je.

3. A teraz nadaję kształt, to znaczy piłuję pazurki ;). Najpierw metalowym pilniczkiem aby skrócić, reszta zaś szklanym.


4. Poleruję płytkę, ewentualnie wygładzam brzegi. Można także użyć specjalnej polerki, która nabłyszcza, ja jej nie użyłam.

5. Pozbywam się "okruszków" :). W skórki wsmarowuję żel (oczywiście taki do skórek). Ten krok służy do poprawek i wykończeń.


6. Maluję lakierem bazowym, na który nakładam lakier w wybranym kolorku.

7. To ostatni etap, gdy daję pazurkom wyschnąć i gdy tylko mi się zechce maluję topem (teraz tego nie robię, bo mnie zachciało się kwiatuszków). Dalsze kroki są bonusikiem.

8. Teraz zabieramy się za malowanie kwiatków. Na pazurkach robię żółte kropeczki, w różnych odległościach. Oczywiście to w jakich kolorach będą Wasze kwiatuszki zależy od Was.


9. Teraz robię różowe kropeczki wkoło żółtych. Na drugiej ręcę robię to samo, dla kontrastu na ręcę lewej zrobiłam niebieskie kwiatuszki.


10.
Pokrywamy topem  (top coat). I gotowe, prościutkie, szybkie, a jakie efektowne.






Przepraszam za światło, ale robione późną porą przy lampce. Zauważyliście pewnie, że zdjęcia są lepsze jakościowo, o tak! Naprawiłam aparat, nie będzie już, więc telefonowych zdjęć.

________________________________________________

Szykuję zmiany, ale bądźcie cierpliwe!

piątek, 2 listopada 2012

Niebieskie OMBRE Nails

Nie było mnie tu bardzo dłuuuugo! Właściwie byłam, codziennie tu zaglądałam, ale miałam uszkodzony komputer i do mojej dyspozycji był jedynie netbook , bardzo go lubię, ale aby go nie zaśmiecać nie wgrywam na niego żadnych zdjęć, więc generalnie nie miałam warunków do stworzenia notki. W tym czasie zmalowałam kilka "mani". Prosiliście mnie o gradientowy manicure inaczej zwany "Ombre nails", ciągle miałam jakieś wymówki, aż wreszcie zebrałam się i stworzyłam "COŚ". Nie jestem zadowolona z efektu, miało być inaczej, ale nie miałam wtedy gąbki, więc użyłam tej kuchennej.

A wszystko zaczęło się tak.... pomalowałam paznokcie na ciemny granat, nie przepadam za tym kolorem, ale jakoś odzwierciedlał to co dzieje się na dworze, było zimno, szaro i padał śnieg! Po kilku dniach lakier zaczął zdzierać się na brzegach (co jest widoczne na zdjęciach), więc stwierdziłam, że zmaluje takie Ombre. Przy okazji zamieszczam instrukcje, jak wykonać tak owy moim sposobem (który prawie nie różni się od innych a jednak).

PRZYGOTUJ:
  • Gąbkę - może być zwykła kuchenna (taka jaką użyłam ja), a może być jakaś od pudru (takie lepiej się nadają, bo mają "mniejsze dziurki" ;))  
  • Lakiery - potrzebne będą min. 2, ale czym więcej tym płynniejsze przejścia, mogą to być takie odcienie (np. od najciemniejszego do najjaśniejszego odcienia danego koloru) lub po prostu różne kolory.
  • Top Coat - obojętnie co, byle by bezbarwne i ładnie się błyszczało :)
  • Kartkę papieru - aby było można mieszać kolory, odbijać itd.
















I właściwie możemy zaczynać!
          1. Pomaluj paznokcie najjaśniejszym lub najciemniejszym kolorem lub innym dowolnym.
          2. Kawałek gąbki pomaluj lakierem jaki według Twojej kolejności powinien być następny.

          3.Dotykaj paznokcia gąbeczką dociskając, tak aby pozostawić widoczny poprzedni lakier.
          4. Zaczekaj chwilkę aż wyschnie poprzednia warstwa i znów pomaluj gąbeczkę, tym razem trochę niżej.
          5. Teraz możesz kilka razy docisnąć gąbeczkę do kartki, odbijając lakier aby odbijał się płynniej na paznokciu i aby zmieszał się lekko z poprzednim. I dotykamy paznokcia (według tej samej instrukcji co z poprzednim kolorem.
          6. Oto  cały efekt dotychczasowej pracy:
          7. Malujemy koniuszek gąbeczki lakierem najjaśniejszym (tak jest w moim przypadku) i lekko dotykamy przy końcówkach paznokci.
          8. Pokrywamy całość topem.
          9. I gotowe!



Postaram się pisać regularniej i zapraszam do komentowania!

poniedziałek, 8 października 2012

Spełnienia marzeń: Zmywacz do paznokci BeBeauty

Dawno mnie nie było, ale nie ma co ubolewać. Przeczytałam coś ważnego na ten temat. Każdy z nas ma jakieś marzenia, prawda? Czasem są one takie dużeee, trudne do spełnienia, a czasem są to takie drobnostki, które po prostu umilają życie. Do takich moich bardzo maleńkich marzeń należy to aby mieć piękne i zdrowe paznokcie. Do sukcesu mi jeszcze daleko, ale coraz bliżej. W sobotę byłam na zakupach i zaopatrzyłam się w mój wymarzony zmywacz do paznokci, Biedronko dziękuję. Miał on być taki "jak mają kosmetyczki, żeby się tak fajnie naciskał", profesjonalnie mówiąc taki z pompką. No i akurat tak owy znalazł się w Biedronce :). Prócz niego zakupiłam odżywkę wybielającą z Eveline (ale, to na deserek, bo napiszę o niej po 10 dniach stosowania.) i taki bonusik, bo krem do rąk za... 1 zł, ściślej mówiąc kremy za 2 zł, bo przy takiej okazji kupiłam aż 2.

 


Te notkę poświęcę jednak mojemu "zmywaczu z pompką" :).
Jest w dość dużej plastikowej buteleczce.


Producent obiecuje nawilżenie i zmiękczenie skóry wokół paznokcia, co do tego rewelacji nie ma, ale na pewno nie wysusza, a to ważne.

Oto gwóźdź programu - pompka. Zależy mi na niej, bo irytuje mnie to ciągłe przechylanie buteleczki ze zmywaczem, nigdy nie kończy się tak abym czegoś nim nie oblała :P.

Jak posługiwać się takim "bajerem" chyba wiemy, bierzemy wacik, przykładamy do pompki i naciskamy.


Zmywacz ma różowiutki kolor. Podoba mi się w nim ZAPACH, jest delikatny jak na zmywacz, nie jest nachalny i o ile można tak powiedzieć, nie śmierdzi, istotna dla mnie cecha. Najważniejsze, że ZMYWA, uwierzcie mi, ze zdarzają się takie Asy, które nie spełniają swojej roli. Ten radzi sobie z brokatem, nie trzeba nie wiadomo jak trzeć paznokcia aby pozbyć się lakieru brokatowego a także zwykłego. 




To na tyle, ja idę spać, bo jutro czeka mnie ciężki dzień. Dobranoc!!!

środa, 26 września 2012

Posrebrzany nude

Dzisiaj chciałam Wam pokazać manicure, który wykonałam niedawno. Nie jest zbyt kolorowy, bo jednak chodzę do szkoły i choć regulamin nie zabrania malowania paznokci, to ja wolę pozostać skromna.
Zdjęć nie mam dużo, bo zgrywając je na komputer większość okazała się rozmazana lub taka, na której nie było widać brokatu. O paznokciach można powiedzieć, że to taka odmiana "Ombre Nails", czy klasycznego french'a. Delikatne, subtelne, skromne, pokorne, te słowa świetnie pasują.





Wykonane:
VIPERA (nr. 812), (lakier jest z shimmerem)

Yssy (numeru nie znam)





Na pewno zauważyliście mój śliczny nagłówek, ogólnie wprowadziłam kilka zmian na bloga (m.in. etykiety, kolory, kolory napisów, nagłówek, tło), teraz blog jakoś wygląda. Przecudowny nagłówek wykonała dla mnie Bobik (nie wiem jak odmienić) z bloga kopnij-to.blogspot.com. Dziękuję Ci za to, jesteś cudowna!
Zapraszam na jej bloga, jest świetny!

Co sądzicie o zmianach na blogu, macie jakieś propozycje co zmienić? Czekam na sugestie.

piątek, 21 września 2012

Goofy - Shih-Tzu

Do tej notki zbieram się i zbieram, ale o mnie dziś nie będę pisać, bo tę notkę całkowicie poświęcam mojemu skarbowi, mowa tu o Goofy'm.

Goofy to piesek rasy Shih-Tzu. Urodził się 27 kwietnia 2011 roku, a już 15 czerwca został zakupiony przeze mnie! Gdy go tylko zobaczyłam, zauroczyłam się nim.  Gdy był mały uczyłam go wielu komend, niestety nieutrwalane, zostały przez niego zapomniane. On jest strasznie rozpieszczony, suchej karmy nawet nie tknie.
Ciągle zachowuje się jak szczeniak ;). Bardzo przyjazny piesek, nigdy nikogo nie ugryzł. Bardzo lubi inne zwierzęta, między innymi mojego chomika (*) ♥ (o niej napiszę Wam w którejś notce, bo jest tego warta). Poniżej jego zdjęcia ( od pierwszego dnia u nas do teraźniejszości).




Mogę nagrać dla Was filmik z nim. Napiszcie tylko czy chcecie.
Przepraszam, że napisane tak w nieładzie, ale nie wiedziałam jak to poukładać ;).

środa, 19 września 2012

Landrynkowy róż (Butterfly SINGLE nr. 252)

Ostatnio mój blog zmienia się w pamiętnik, tak po prostu. Uwierzcie mi - wcale tego nie chcę, ale zupełnie łatwiej napisać streszczenie dnia, niż np. recenzję szminki. Tak więc dzisiaj, korzystając z wolnego czasu, bo (niestety) od niedzieli jestem chora, postanowiłam zrecenzować lakier do paznokci firmy "Butterfly" SINGLE o numerze 252.  Jest to moja najnowsza zdobycz i choć obiecałam sobie odpuścić kupno lakierów w "żywych" kolorach, bo do jesieni czy zimy to ani trochę nie pasuje, to i tak nie oparłam się temu kolorkowi. Dobrze, więc przejdźmy do recenzji.

Lakier w małej buteleczce o pojemności 6ml., ma bardzo fajną konsystencję, nie jest ani za rzadki, ani zbyt gęsty. Pędzelek zgrabny, ale też dość długi, przyjemnie się nim maluje. Kolorem jestem wręcz zachwycona, ma kremowe wykończenie. Uwielbiam kolory różowe na paznokciach, we wszelkich odcieniach. Schnie ok. 3 min jedna warstwa, to wcale nie jest tak długo. Jak na tak niską cenę (ok. 4 zł), jest naprawdę fajny. Jak jest trwały nie wiem, bo zmyłam po 3 dniach, ale nie było żadnych odprysków..
Niestety nie może być tak pięknie i  jednak jest coś do czego się przyczepie, chodzi tu o krycie, rozpisywać na ten temat się nie będę, poniżej zamieszczam zdjęcia.




 Jak widzicie, nie ma takiej tragedii, aczkolwiek mogło być lepiej.

Strasznie powyjeżdżałam na skórki, na szybkiego malowałam :).


niedziela, 16 września 2012

Próbki Jonson's Baby

Już dość dawno zamówiłam darmowe próbki z Johnson's Baby  (szczegółów możecie dowiedzieć się na ich stronie). Wiele blogerek zamawiało je, więc i ja postanowiłam zaryzykować, wprawdzie nie straciłam nic. Czekałam na nie blisko miesiąc i doprawdy nie sądziłam, że przyjdą, nawet o nich zapomniałam, a tu listonosz przychodzi do mnie z paczuszką :). Po co mi one? Właściwie to zamówiłam je z myślą o moim małym kuzynie, ale stwierdziłam, że ja także mogę ich użyć, przecież mi nie zaszkodzą. Lubię używać dziecięcych kosmetyków, bo są delikatne. No ale mniejsza z tym, ważne co znalazło się w paczuszce.

Po rozcięciu koperty ujrzałam małe kartonowe pudełeczko.

Otworzyłam pudełko.

Po bliższym przyjrzeniu się można było zobaczyć, że całość jest bardzo solidna.

Mleczko pielęgnujące.

Ochronny krem przeciw odparzeniom ;) (bardzo dobrze nawilża ręce :P)

Krem pielęgnujący.

Łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1.


Jak widać, kremy w tubkach mają po 15ml, a te w buteleczkach po 50ml. Ich wielkość w stosunku do palca jest taka:

W paczce były także jakieś poradniki i instrukcje obsługi ;) Recenzje ich mogłabym Wam dać, zależy tylko czy chcielibyście recenzję tego jak działa na "dorosłego" (nastoletniego człowieka czy na małe dziecko :).

Do zobaczenia!